Z ZESZYTU SOLIDARNOŚCI CODZIENNIE

O DZIAŁANIU PRZY OKAZJI
Paulina Pohl


Aby bagaż nie przysłaniał za mocno – o tym, że warto otwierać się na osoby niepełnosprawne.

Prowadząc warsztaty filmowe z młodzieżą, zdarza mi się pytać o to, jakimi słowami określiliby osobę z niepełnosprawnością. Część młodych z szybkością karabinu maszynowego wymienia: smutna, samotna, nieśmiała. Wtedy zawsze pytam, czy te cechy dostrzegają we mnie. Ich miny są bezcenne. Choć zauważają wózek, na którym się poruszam, nie do końca widzą we mnie osobę z niepełnosprawnością. Jestem przekonana, że z zajęć wychodzą z nową perspektywą. W końcu nasze wyobrażenia na temat innych budujemy, bazując głównie na bezpośrednim kontakcie. To według mnie najlepsza forma edukowania na temat niepełnosprawności – rozmowa i spotkanie, a „przy okazji” pokazywanie, że mimo pewnych trudności ruchowych czy zmysłowych można spełniać się w wielu rolach i być chociażby „panią od zajęć filmowych”. Nieważne, czy na kółkach…

Odkąd pamiętam – działam. W podstawówce jako mała łobuziara zabiegałam o to, żeby tzw. baza była budowana tam, gdzie będę mogła się dostać. W zupełnie niedostępnym architektonicznie liceum zawsze udawało mi się zadbać o to, żeby lekcje odbywały się na parterze lub znaleźć osoby chętne do pomocy w pokonaniu schodów. Wtedy nie myślałam, że moje działania noszą znamiona aktywizmu. Po latach rozumiem, że od zawsze swoją postawą otwierałam ludzi na inność, akceptację i – co chyba najważniejsze – pozytywne zapominanie. Widzenie niepełnosprawności nie jako problemu, ale jako jednego z wielu bagaży, które każdy z nas przecież taszczy. Miałam ogromne szczęście trafić na ludzi, którzy, mimo początkowego strachu, braku wiedzy czy też właśnie z powodu nieśmiałości, z czasem sprawiali, że bagaż zaczął ważyć coraz mniej.

    

Od czasu studiów kulturoznawczych pracuję w animacji kultury coraz bardziej świadomie. Świadomie też od wielu lat nie działałam w obszarze związanym z niepełnosprawnością. Medialny przekaz, ale i środowiskowy ferment sprawiały, że ten temat kojarzył mi się przede wszystkim z charytatywnymi akcjami epatującymi cierpieniem i zbędnym współczuciem. Zawsze bliższe było mi przemycanie pewnych wątków, niż serwowanie ich na tacy. To jest motorem moich działań – edukacja i działanie przy okazji. Dziś spełniam się w ten sposób między innymi w Fundacji Machina Zmian, która zajmuje się wspieraniem kobiet z niepełnosprawnością. To była moja pierwsza śmiała aktywność związana z tym obszarem działań społecznych. Organizacja, do której dołączyłam dwa lata temu, włącza, edukuje, zmienia – bez potrzeby wchodzenia na barykady. W ten sposób działam również w obszarze edukacji filmowej, prowadząc zajęcia z młodzieżą i seniorami, powołując do życia Dom Filmowy – projekt edukacji filmowej, skierowany do młodych. Filmy są tylko pretekstem do rozmowy o ważnych tematach społecznych, kulturowych. A sam fakt, że prowadzi je osoba, która w stereotypowym ujęciu nie nadaje się do takiej pracy, wzmacnia pozytywny efekt tych zajęć.

Z każdym swoim działaniem staram się, aby mój bagaż – w tym wypadku wózek – nie przysłaniał mnie zbyt mocno. Walizka jest jednak pstrokata i widoczna na pierwszy rzut oka. Czasem trzeba się bardzo natrudzić, żeby ciągnąć ją za, a nie przed sobą. Kluczowe w kontaktach między osobami z niepełnosprawnością a tymi w pełni sprawnymi wydają się przekonania. Wspomniane na samym początku przez dzieciaki cechy osoby z niepełnosprawnością, takie jak wycofanie, nieporadność czy nieśmiałość, funkcjonują mocno również w myśleniu dorosłych. Jakież zdziwienie w głosie wielu nowopoznanych osób pojawia się w pytaniu: „O, a to pani będzie prowadzić to spotkanie?”, „Przyjechała pani samochodem? Jak to?”, „Sama pani podróżuje?”, „Pracuje pani? To świetnie…” Założenia dotyczące nas, osób z niepełnosprawnością, nie wynikają zwykle ze złej woli, a raczej ze zwykłej niewiedzy i braku wcześniejszych doświadczeń. Tym ważniejsza wydaje mi się rola przełamywania własnych ograniczeń i udowadnianie przy okazji, że niezależnie od stopnia sprawności, znając własne możliwości, można realizować pasje, dążenia, działać społecznie i spełniać się zawodowo. I to nie tylko pracując jako ekspert czy ekspertka od niepełnosprawności, ale właśnie trochę przy okazji innych swoich działań obalać stereotypy. Świat kultury i świat społeczników jest w gruncie rzeczy otwarty na nowe, tylko czasem trzeba go nieco ośmielić.

Choć wiele znających mnie osób mogłoby w to nie uwierzyć, bo odważnie podejmuję różne wyzwania, nieśmiałość w działaniu towarzyszy i mnie. Mobilizuje ona jednak do zdobywania kompetencji i wiedzy, do podejmowania wyzwań i szukania nowych dróg, które pogodzą własne dążenia z tym, jak widzą cię inni; osobiste bariery z przekonaniami innych na twój temat. Każdy powinien odnaleźć w tym zderzeniu swoją własną drogę, a moja jest właśnie taka – przy okazji, z pewną dozą nieśmiałości.

Paulina Pohl, człowieczka-magnes, przyciąga dobrych ludzi i ciekawe inicjatywy. Kulturoznawczyni, doktorantka, współzałożycielka Pracowni badań produkcyjnych i Nowej Historii Kina UG. Animatorka kultury, edukatorka filmowa, działaczka społeczna, wiceprezeska Fundacji Machina Zmian, ambasadorka projektu 440 km po zmianę. Uczestniczka XIV edycji programu Liderzy PAFW. Zaangażowana w aktywizację środowiska studenckiego. Stale współpracuje z Gdyńskim Centrum Filmowym, Akademickim Centrum Kultury Uniwersytetu Gdańskiego Alternator, Europejskim Centrum Solidarności, Against Gravity i Stowarzyszeniem Nowe Horyzonty. Pasjonatka festiwali muzycznych oraz kina.

Źródło: Zeszyt Solidarności Codziennie 3, str. 26-27
Fot. Grzegorz Mehring / Archiwum ECS
Ilustracja: Zuzanna Gadomska